W Sudanie trwa cicha katastrofa humanitarna. Pod osłoną trwającej wojny domowej kobiety, dziewczęta, a nawet dzieci stają się ofiarami brutalnej przemocy seksualnej. Historie, które przywożą Lekarze bez Granic z Darfuru, są tak wstrząsające, że trudno o słowa.

W kraju, gdzie żywność jest luksusem, a dostęp do lekarza graniczy z cudem, przemoc seksualna przybiera przerażające rozmiary. Ofiary często nie mają szansy opowiedzieć swojej historii – ze strachu, wstydu, braku pomocy. Te, które mówią, opisują piekło: zbiorowe gwałty, ataki podczas ucieczki, porwania „za karę” za posiadanie certyfikatu pielęgniarskiego.

Od początku 2024 roku Lekarze bez Granic udokumentowali setki przypadków przemocy – większość to kobiety i dziewczynki, ale wśród ofiar są też chłopcy. Dane? Wstrząsające. Dziewczynki poniżej 10. roku życia, nastolatki, matki z dziećmi, siostry, żony – wszystkie padają ofiarą milicji, żołnierzy i uzbrojonych band. Co gorsza, wiele napaści odbywa się na oczach innych – bez cienia strachu u oprawców.

Pomoc? Ograniczona. Strach przed zemstą, brak informacji i koszty transportu sprawiają, że wiele ofiar cierpi w milczeniu. A przemoc trwa – na polach, w domach, na drogach. Nikt nie jest bezpieczny.

Organizacje humanitarne apelują o międzynarodową interwencję i pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności. Ale czy świat posłucha?