Donald Trump miał nadzieję na spektakularny zwrot w sprawie Ukrainy, a skończył z pustymi rękami – tak spotkanie byłego i obecnego lidera USA i Rosji na Alasce podsumował doktor Bartłomiej Nowak z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Prezydent USA nie szczędził gestów wobec Władimira Putina: symboliczna przejażdżka słynną „Bestią”, uroczyście rozłożony czerwony dywan i deklaracje równego traktowania w gronie światowych liderów. – A w zamian? Nic – podsumowuje ekspert. Co gorsza, Trump może być teraz zakładnikiem własnych działań.

Putin, według Nowaka, celowo „złapał” Trumpa w pułapkę – jeśli prezydent USA będzie chciał kontynuować rozmowy, nie może nałożyć sankcji, bo osłabiłby swoją pozycję negocjacyjną. Dodatkowo, rosyjski przywódca zaskoczył zaproszeniem Trumpa do Moskwy, czym próbował przesunąć punkt ciężkości z Ukrainy na relacje bilateralne.

Tymczasem Trump zaproponował organizację szczytu z udziałem Putina, Zełenskiego i liderów europejskich. Problem? Putin może w ogóle nie uznać takiego spotkania, skoro konsekwentnie odmawia legitymizacji prezydentury Zełenskiego.

Nowak ostrzega też przed nadmiernym optymizmem – Trump miał się wycofać z planów zawieszenia broni i teraz mówi o „porozumieniu pokojowym”, co może być znacznie bardziej złożonym i czasochłonnym procesem. Dodatkowo w grę wchodzą kwestie fundamentalne dla Moskwy: obecność NATO w regionie, amerykańskie wojska w Europie i gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy.

Ekspert podkreśla: to, czy dojdzie do spotkania z Putinem i Zełenskim, będzie papierkiem lakmusowym realnych intencji Kremla. Na razie Trump może się tylko domyślać, co naprawdę ugrał – jeśli cokolwiek.