Marek Suski, poseł PiS, wywołał burzę, krytykując ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza za rzekome słowa: „deszcz pada i też drony spadają”. Problem w tym, że… minister nigdy czegoś takiego nie powiedział. Źródłem rewelacji okazał się przerobiony filmik krążący w internecie, który poseł najwyraźniej wziął za autentyczny.

Sprawa dotyczy incydentu z rosyjskim dronem, który spadł na teren Polski w Osinach (Lubelskie). Na specjalnej konferencji 20 sierpnia Kosiniak-Kamysz potwierdził, że był to rosyjski obiekt wojskowy i nazwał to „prowokacją Federacji Rosyjskiej”. Apelował też o ostrożność wobec fake newsów. Paradoksalnie – to właśnie ta konferencja posłużyła do stworzenia zmanipulowanego nagrania.

Wideo, które pojawiło się na platformie X, pokazywało spreparowaną wypowiedź ministra, zawierającą wulgaryzmy i porównania spadającego drona do… deszczu i gradu. Montaż okazał się dziełem anonimowego twórcy z internetowego konta „Wytwórnia Dobrego Nastroju”. Jak sam przyznał – był to „żart”, który miał jedynie rozbawić widzów.

Niestety, Marek Suski potraktował to jako rzeczywistą wypowiedź i zacytował ją na antenie TVP podczas programu „Woronicza 17”. Choć europoseł Dariusz Joński od razu zareagował, zarzucając mu powielanie nieprawdy, Suski odparł: „Ja sobie tego nie wymyśliłem”.

Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do tej sytuacji ze spokojem, choć przyznał, że jest to „poważna sprawa”. Sam materiał widział na żywo podczas spotkania politycznego – i mimo że zachował dystans, trudno nie zauważyć, że sprawa pokazuje, jak niebezpieczne mogą być deepfake’i i brak weryfikacji źródeł informacji – zwłaszcza u polityków.