Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski potwierdził, że trwają zaawansowane rozmowy z zachodnimi partnerami w sprawie rozmieszczenia ich wojsk na terenie Ukrainy. I nie chodzi tu o symboliczne kontyngenty – mowa o liczbach sięgających tysięcy żołnierzy.

Podczas konferencji w Użhorodzie Zełenski podkreślił, że negocjacje wciąż trwają, ale skala planów jest ogromna. Dyskusje obejmują m.in. wspólną ochronę przestrzeni powietrznej, liczbę samolotów, zaangażowanie zespołów wojskowych i działania na morzu. „Nie chcę teraz rzucać konkretnymi liczbami, ale nie mówimy o pojedynczych jednostkach – będą to tysiące”, powiedział prezydent.

W międzyczasie „The Wall Street Journal” donosi, że europejscy dowódcy opracowali już dokładny plan podziału sił: jedna grupa ma szkolić ukraińskich żołnierzy, druga – pełnić funkcję odstraszającą wobec Rosji. Według źródeł, w planach jest rozmieszczenie ponad 10 tysięcy wojskowych.

Do rozmów o gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy dołączyło już 26 państw. Na spotkaniu „koalicji chętnych” w Paryżu obecni byli przedstawiciele krajów gotowych wesprzeć Ukrainę na lądzie, morzu i w powietrzu – w tym Polska.

Z kolei amerykańska stacja NBC ujawniła koncepcję stworzenia demilitaryzowanej strefy buforowej monitorowanej przez USA. Choć Amerykanie nie zamierzają fizycznie rozmieszczać swoich żołnierzy w Ukrainie, to ich technologie – drony, satelity i systemy wywiadowcze – miałyby nadzorować ewentualne zawieszenie broni. W plan zaangażować się mają również kraje spoza NATO, takie jak Arabia Saudyjska czy Bangladesz.

Wszystko to odbywa się z ostrożnością, by nie przekroczyć „czerwonej linii” Kremla i nie wywołać otwartego starcia z Rosją. Dlatego też gwarancje mają opierać się na rozwiązaniach poza ramami NATO i artykułem 5.