„MÓWIĘ 9 JĘZYKAMI” – POWIEDZIAŁA TO DUMNIE DZIEWCZYNKA
Ricardo spojrzał na nią z tą samą wyższością, z jaką zawsze patrzył na prostych ludzi. Odchrząknął i teatralnym gestem wyjął z szuflady stary pergamin.
„Słuchaj, mała dziewczynko, oto słowa, których nawet profesorowie uniwersyteccy nie rozumieją. Jeśli będziesz powtarzać, że znasz dziewięć języków, może nam to zademonstrujesz” – powiedział, przekonany, że znów będzie się dobrze bawił kosztem biedaków.
Lucia przycisnęła plecak do piersi, po czym zrobiła krok naprzód. Jej wzrok nie zdradzał strachu, lecz pewność siebie, która sprawiła, że Ricardo zamrugał ze zdziwienia. Dziewczynka wzięła pergamin do rąk i po kilku sekundach ciszy zaczęła czytać w starożytnym języku.
Słowa płynęły niczym melodia, pełna znaczenia i harmonii. Ricardo stracił uśmiech i poczuł gulę w gardle. Cisza w pokoju była tak gęsta, że nawet zegar na ścianie zdawał się przestać tykać.
„To sanskryt” – mruknęła dziewczynka. Fragment mówiący o wiedzy, potędze i sprawiedliwości.
Carmen spojrzała na córkę łzami w oczach, a sekretarka, która była świadkiem wszystkich poprzednich upokorzeń, zakryła usta dłonią. Nikt nigdy nie widział Ricarda bez reakcji.
„Gdzie… gdzie się tego nauczyłaś?” – wyjąkał.
Lucia uniosła brodę.
„Z książek, które tacy jak ty wyrzucają. Moja mama je kolekcjonuje, a ja je czytam. Nie mam pieniędzy, ale mam coś, czego nie da się kupić: wiedzę”.
Po raz pierwszy w życiu Ricardo poczuł, jak jego arogancja słabnie. Nie był przyzwyczajony do bycia poprawianym, zwłaszcza przez dziecko. Zacisnęła pięści, ale nic nie powiedziała.
Dziewczynka kontynuowała czytanie w innych językach, z łatwością przechodząc z arabskiego na mandaryński, a następnie na łacinę. Sala konferencyjna, w której zazwyczaj rozbrzmiewały rozkazy i kpiny, stała się sanktuarium zdumienia.
W końcu Lucía położyła pergamin na stole i powiedziała z rozbrajającym spokojem:
— Teraz to już nie jest tajemnica. Potrzeba było tylko kogoś, kto nie będzie patrzył na świat z góry.
Sekretarka wybuchnęła brawami, a za nią Carmen. Nawet jeden z prawników w poczekalni wszedł i, mimo woli, przyłączył się do nich.
Ricardo przygryzł wargę. Całe jego życie opierało się na przekonaniu, że pieniądze dają mu absolutną władzę. A jednak dwunastoletnia dziewczynka właśnie pokazała mu, że istnieje coś, czego nie da się ani kontrolować, ani kupić.
Tego dnia, w sercu Bogoty, nie liczyło się bogactwo, luksus ani drogi marmur. Liczył się głos małej dziewczynki, która przyszła z niczego i przyniosła ze sobą światło wiedzy.
I po raz pierwszy imperium Ricarda wydawało się mniejsze niż dziecięcy uśmiech.
To dzieło jest inspirowane prawdziwymi wydarzeniami i postaciami, ale zostało sfabularyzowane dla celów twórczych. Imiona, postacie i szczegóły zostały zmienione w celu ochrony prywatności i wzbogacenia narracji. Jakiekolwiek podobieństwo do prawdziwych osób, żywych lub zmarłych, lub do prawdziwych wydarzeń jest czysto przypadkowe i niezamierzone przez autora.
Autor i wydawca nie ponoszą odpowiedzialności za dokładność wydarzeń ani sposób przedstawienia postaci, a także nie ponoszą odpowiedzialności za jakiekolwiek błędne interpretacje. Niniejsza historia jest udostępniana „tak jak jest”, a wszelkie wyrażone opinie są opiniami postaci i nie odzwierciedlają poglądów autora ani wydawcy.
0 Comment