Kobieta w ostatnim rzędzie westchnęła głęboko i przeżegnała się. Starsza kobieta mruknęła: „Panie, chroń nas…”. Ksiądz nie dokończył nabożeństwa, z szeroko otwartymi oczami i Biblią w dłoniach.

Matka dziewczynki, zamarła, próbowała ją uspokoić. Ale dziecko walczyło, łzy spływały jej po policzkach, krzycząc ponownie:

— Powiedział, że jest tutaj! Że się boi! Że nie odszedł!

W kaplicy rozległ się szmer. Ludzie szeptali. Ktoś pospiesznie wyszedł.

Wujek zmarłego, człowiek, który wiele przeszedł, podszedł i poprosił o otwarcie trumny. — Może… może nie odszedł, szepnął. Może to… jakiś cud.

Wielu protestowało, ale ksiądz, po ciężkim milczeniu, skinął głową. — Coś takiego nie dzieje się przypadkiem. Kiedy dziecko coś mówi… posłuchajcie go, mawiała moja babcia.

Otworzyli wieko, drżąc. Ciało było zimne, nieruchome, o spokojnej twarzy. Ale wtedy kobieta z chóru krzyknęła.

— Spójrzcie w te oczy! Poruszały się!

Młody lekarz z tłumu podbiegł i przyłożył dwa palce do szyi mężczyzny. Cisza. Potem długo patrzył na wszystkich.

— Jest… bardzo słaby, ale pulsuje! Powtarzam, pulsuje!

Czas się zatrzymał. Ktoś upadł na kolana. Dziewczynka uśmiechnęła się przez łzy. — Mówiłam wam… Tata tu jest!

Wezwali karetkę. Wynieśli trumnę z kościoła i szybko zawieźli ją do szpitala. Lekarz, który ją później przejął, powiedział, że był w stanie zwanym „pozorną śmiercią” — rzadkim, ale prawdziwym przypadku. Minimalna aktywność życiowa, prawie niemożliwa do wykrycia bez specjalistycznego sprzętu.

Następnego dnia lokalne gazety pisały o „cudzie na pogrzebie”. Niektórzy mówili, że to wola Boża. Inni, że to tylko nauka. Ale ci, którzy tam byli… czuli coś innego.

Kilka dni później mężczyzna obudził się w szpitalu. Słaby, ale żywy. A kiedy zobaczył swoją córeczkę, zapłakał.
— Słyszałem cię, dziecko — wyszeptał. — Byłem uwięziony… w ciemności. Ale twój głos…

W wiosce starsi wciąż opowiadają tę historię. Podczas nabożeństw ksiądz zawsze wykorzystuje ten dzień jako przypowieść:
— Kiedy usta dziecka mówią prawdę, nie wątp w to. Bo czasami przemawia przez nie coś większego niż my.

A dziewczynka? Dorosła, ale nigdy nie zapomniała. Dżentelmen z jej bajek na dobranoc nie jest już księciem ani superbohaterem.
To jej ojciec — ten, który powrócił z martwych… bo uwierzyła.

Prawda czy cud? To się dopiero okaże.

Ale w pewnym zakątku Rumunii, w skromnym kościele, mała dziewczynka przypomniała wszystkim, że miłość nigdy nie umiera.

Nawet gdy ciało przestaje istnieć.

Niniejsza praca jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i postaciami, ale została sfabularyzowana dla celów twórczych. Imiona, postacie i szczegóły zostały zmienione w celu ochrony prywatności i wzbogacenia narracji. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób, żywych lub zmarłych, lub do rzeczywistych wydarzeń jest czysto przypadkowe i niezamierzone przez autora.

Autor i wydawca nie ponoszą odpowiedzialności za dokładność wydarzeń ani sposób przedstawienia postaci, a także nie ponoszą odpowiedzialności za jakiekolwiek błędne interpretacje. Niniejsza historia jest udostępniana „tak jak jest”, a wszelkie wyrażone opinie są opiniami postaci i nie odzwierciedlają poglądów autora ani wydawcy.