Ostatnie tygodnie przyniosły serię zaskakujących wydarzeń, które stawiają pytanie, o którym jeszcze niedawno nikt nie odważył się mówić głośno:
czy realna władza w Polsce przesuwa się z rąk rządu do Pałacu Prezydenckiego?

Podczas gdy premier Donald Tusk unika publicznych komentarzy, prezydent Karol Nawrocki niemal codziennie pojawia się w mediach, podejmuje decyzje o znaczeniu międzynarodowym, a nawet komentuje działania rządu – często w sposób stanowczy i krytyczny.

Sygnały, których nie da się zignorować

– To prezydent, a nie premier, reprezentował Polskę w rozmowie z prezydentem USA.
– To prezydent jako pierwszy wypowiedział się w sprawie protestów rolników.
– To prezydent zainicjował debatę o zmianach konstytucyjnych, bez konsultacji z rządem.

W ostatnich dniach Nawrocki spotkał się z liderami Węgier i Słowacji, omijając tradycyjny kanał MSZ. W Kancelarii Premiera zapanowało milczenie. Donald Tusk nie odpowiedział ani razu na bezpośrednie słowa prezydenta, choć opinia publiczna tego oczekuje.

– Polska potrzebuje odwagi, nie ciszy – powiedział Nawrocki podczas jednego z wystąpień, które wielu odebrało jako bezpośrednią aluzję do premiera.

Czy trwa cichy przewrót kompetencyjny?

Konstytucja jasno określa podział władzy w Polsce. Ale w praktyce, to aktywny prezydent i bierny premier mogą stworzyć nową, nieformalną rzeczywistość.

Politolodzy już mówią o „dualizmie władzy”, który może doprowadzić do poważnego kryzysu instytucjonalnego, jeśli jedna ze stron nie wycofa się lub… nie zareaguje.


Polska stoi na rozdrożu

Kto naprawdę rządzi Polską?
Premier z pełnią kompetencji, ale bez głosu?
Czy prezydent, który nie czeka na pozwolenie?

Tusk milczy. Nawrocki działa. A obywatele zaczynają zadawać pytania.