W emocjonalnym wystąpieniu z okazji Dnia Niepodległości prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jasno dał do zrozumienia: Ukraina może jeszcze nie wygrała, ale na pewno nie przegrywa. „Nie jesteśmy ofiarą, jesteśmy wojownikiem” – powiedział z Majdanu Niepodległości, symbolu wolności i oporu przeciwko rosyjskiej dominacji.

Zełenski przypomniał, że Ukraina nie tylko prosi, ale również oferuje – m.in. najlepszą armię w Europie i doświadczenie w walce z agresorem. W jego słowach wybrzmiała wiara w to, że naród odzyska wszystkie okupowane terytoria i że „to tylko kwestia czasu”.

Podkreślił, że Ukraina nie jest już „ubogą krewną” Zachodu, ale pełnoprawnym sojusznikiem. Jego przemówienie było też ostrym ciosem w mit „niezwyciężonej rosyjskiej armii”, która – jak przypomniał – została zatrzymana przez Ukraińców już pierwszego dnia inwazji.

Dzień Niepodległości był również okazją do fali międzynarodowego wsparcia. Premierzy, prezydenci i liderzy Unii Europejskiej podkreślali, że Ukraina nie walczy tylko o siebie, ale o wolność całej Europy. Radosław Sikorski w poruszającym wpisie wspomniał o końcu rusyfikacji, Wielkim Głodzie i gułagach. „Chwała Ukrainie” – zakończył.

Obchody w Kijowie stały się mocnym sygnałem: Ukraina nie zamierza się poddać. A Zachód? Jak zapewniła Ursula von der Leyen: „Będziemy z wami tak długo, jak będzie trzeba”.