Minister spraw zagranicznych Polski, Radosław Sikorski, ogłosił, że ostatnia seria naruszeń przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony to świadoma prowokacja, mająca na celu przetestowanie reakcji NATO bez wywoływania bezpośredniego konfliktu. Mimo że drony nie były uzbrojone, ich obecność nad terytorium kraju została uznana za poważne zagrożenie.

Co się wydarzyło

  • Przez jedną noc ponad 19 dronów przekroczyło granicę powietrzną Polski, lecąc z kierunku Białorusi.
  • Część dronów została zestrzelona przez sojusznicze siły powietrzne; w efekcie incydentu lotnisko Chopina i kilka regionalnych portów powietrznych zostały tymczasowo zamknięte.
  • Polska wezwała ambasadora Rosji, wystosowała oficjalny protest i zażądała wyjaśnień. Rząd podkreśla, że jest to przekroczenie granic, które wymaga zdecydowanej reakcji.

Reakcja i konsekwencje

  • Polska zaapelowała do NATO o wzmocnienie środków odstraszających oraz o zwiększenie patroli powietrznych na wschodniej flance Sojuszu.
  • W parlamencie mówi się o przywołaniu artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, czyli konsultacji sojuszniczych, co podkreśla skalę incydentu.
  • Eksperci ds. bezpieczeństwa ostrzegają, że Rosja może kontynuować tego rodzaju działania, by sprawdzać granice reakcji zachodnich sojuszników. Polska zapowiada wzmocnienie systemów obrony przeciwdronowej i zwiększenie współpracy wojskowej z Ukrainą i innymi sąsiadami.

Co dalej?

  • Rząd przygotowuje plan zwiększenia budżetu na obronę oraz modernizacji systemów radarowych i antydronowych.
  • Polska będzie naciskać w ramach UE i NATO na wspólne działania przeciwdronowe, w tym szkolenia, wymianę informacji i interoperacyjność sprzętu.
  • Trwają rozmowy z partnerami sojuszniczymi na temat ewentualnej wspólnej strefy zakazu lotów lub wzmocnienia patroli powietrznych nad krajami przy granicy rosyjsko-ukraińskiej.