Za nami wyniki wyborów prezydenckich, jednak emocje związane ze zwycięzcą nadal nie opadają. Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki do samego końca szli “łeb w łeb”, a teraz wychodzi na jaw, że mogło dojść do pomyłki na korzyść faworyta Prawa i Sprawiedliwości. Głosy Polaków rozłożyły się inaczej.

Wybory prezydenckie 2025. Wynik “na żyletki”
Dobiegła końca jedna z najbardziej dynamicznych kampanii wyborczych w ostatnich latach. Po przeciwnych barykadach stanęli politycy o skrajnie odmiennych postawach. Obaj mieli za to ogromne szanse na wygraną. Poparcie Polaków było widoczne podczas wieców, marszy, a także w samym dniu wyborów, w którym pobito rekord frekwencji.

Do ostatniego momentu nie było wiadomo na którą stronę przechyli się szala zwycięstwa. Po pierwszych sondażach exit poll liderem stawki został Rafał Trzaskowski, jednak różnica między rywalami nie wynosiła nawet 1%. Za wcześnie było więc na świętowanie, tym bardziej że już po dwóch godzinach to sytuacja się odwróciła. Na prowadzenie wyszedł Karol Nawrocki i utrzymał je aż do samego rana kiedy to został ogłoszony nowym prezydentem Polski.

Różnica między politykami była minimalna. Prezydent Warszawy otrzymał 48,11% poparcia, za to jego kontrkandydat wygrał z 50,89% głosów. Emocje po wyborach jeszcze nie opadły, a coraz głośniej mówi się o skandalicznej sytuacji pomylenia liczonych głosów. To nie pojedynczy przypadek.

Karol Nawrocki jako prezydent Polski
Po ogłoszeniu wyniku wyborów rozpoczęły się przygotowania do przejęcia władzy przez Karola Nawrockiego. Miał już on okazję spotkać się z posłami w Sejmie, a także osobiście odwiedzić Andrzeja Dudę w pałacu prezydenckim. Podjął także pierwsze decyzje dotyczące osób na najbliższych mu stanowiskach. Rzecznikiem prasowym głowy państwa został historyk i publicysta znany z pracy w IPN oraz Centralnym Ośrodku Informatyki, Rafał Leśkiewicz.

Ale to jest okazja, żeby powiedzieć, że rzecznikiem prasowym przyszłego prezydenta będzie dr Rafał Leśkiewicz, który był moim bliskim współpracownikiem w Instytucie Pamięci Narodowej. Wszystkich zachęcam do tego, żeby już kontaktować się z przyszłym ministrem Rafałem Leśkiewiczem – mówił telewizji wPolsce24.

Rafał Trzaskowski również nie próżnował i po przegranych wyborach wrócił do obowiązków w stołecznym ratuszu. Ma za sobą pierwszy spotkanie z dziennikarzami, na którym opowiedział o przyszłych politycznych planach.

Choć mogłoby się wydawać, że politycy przeszli już do codziennych obowiązków, wieści na temat wyborów nie cichną. Teraz ujawniono niezły przekręt dotyczący zliczenia głosów. To może wszystko zmienić.

Głosy na Trzaskowskiego przypisane Nawrockiemu. To nie odosobniony przypadek
Do zaskakującej sytuacji doszło w jednej z komisji wyborczych w Krakowie. W lokalu wyborczym nr 95 w dzielnicy Kraków-Krowodrza popełniono błąd przy wypełnianiu finalnego protokołu, a głosy oddane w II turze na Trzaskowskiego przypisano Karolowi Nawrockiemu. Obecny wynik oficjalny to: Nawrocki 1132 głosy, Trzaskowski 540. Jak wykryto pomyłkę?

Dane zaczęły wyglądać podejrzanie, gdy wpływały wyniki z sąsiadujących komisji. W wielu przypadkach liderem notowań był Rafał Trzaskowski. Jeszcze większy niepokój wzbudzał fakt, że w czasie I tury wyborów głosy rozłożyły się właśnie na korzyść prezydenta Warszawy. Członkowie komisji przyznali się do błędu.

Według słów przewodniczącego Rady Miasta Jakuba Koska, który przekazał sprawę do UMK, członkowie komisji mieli się przyznać do błędu. Te przepływy głosów, jak je zaczniemy liczyć, to budzą wątpliwości w tym przypadku, mówiąc delikatnie – stwierdził dziennikarz Radia Kraków, Bartłomiej Ziazia.

Co ciekawe internauci zaczęli zawiadamiać o podobnych sytuacjach w różnych częściach kraju. Nowe światło na szczegóły może rzucić Okręgowa Komisja Wyborcza w Krakowie, która wszczęła postępowanie wyjaśniające. Sytuacja jednak nie wydaje się alarmująca.

Pomyłki się zdarzają, bo w komisjach wyborczych pracują amatorzy i ochotnicy, i to dobrze, że się angażują. To nie świadczy o chęci oszustwa czy złej woli. W skali kraju mamy tysiące komisji, pytanie, czy pomyłki w szeregu przypadków rzutują na wynik ogólnopolski? W każdych wyborach zwolennicy przegranego kandydata zawsze mówią, że tak. Protesty rozstrzyga Sąd Najwyższy –  mówił WP urzędnik jednej z delegatur Krajowego Biura Wyborczego.

Warto przypomnieć, że różnica między kandydatami wynosiła około 370 tysięcy głosów. Przypadki pomyłek mogą więc okazać się małoznaczące w ogólnym rozrachunku wyborów prezydenckich. Zaangażowanie w sprawę świadczy jednak o wielkim wyrównaniu szans obu kandydatów.