Jeździła autobusem codziennie przez 3 lata. Pewnego dnia kierowca dał jej bilet, który odmienił jej życie…
Dla wielu ludzi transport publiczny to zwykła rutyna. Ale dla Marii, 28-latki z Bukaresztu, to było coś więcej. To była chwila spokoju w życiu pełnym cichego bólu.
Każdego ranka, o 7:10, wsiadała do tego samego autobusu i zajmowała to samo miejsce przy oknie. Wpatrywała się w przestrzeń zmęczonymi oczami, ale nigdy nie zmieniała trasy ani godziny. Kierowca, pan Ghiță, mężczyzna po pięćdziesiątce o wielkim sercu i wyczuciu ludzi, zawsze ją zauważał. Witał ją codziennie, ale ona nigdy nie odpowiadała. Po prostu lekko kiwał głową.
Z czasem zaczęła zadawać sobie pytania. Co ją tak dręczyło? Dlaczego zawsze wyglądała na smutną? Pewnego razu, gdy autobus się zepsuł i został tymczasowo zastąpiony, Maria czekała godzinę na chodniku, odmawiając wsiadania do innego autobusu. Chciała po prostu „jechać swoją trasą”. I tylko z tym kierowcą.
Pewnego ranka kierowca wręczył jej małą kopertę zamiast jej zwykłego biletu. „Chcę tylko, żebyś to przeczytała, kiedy wrócisz do domu” – powiedział, patrząc na nią delikatnie.
Maria nic nie powiedziała, ale wzięła kopertę. Kiedy ją otworzyła, jej serce zabiło mocniej.
„Nie znam cię, ale widzę cię. Codziennie. I czuję twój ból. Chcę, żebyś wiedziała, że nie jesteś sama. Jeśli potrzebujesz kogoś, kto cię wysłucha, wiedz, że jestem tutaj. Możesz wysiąść jutro na końcu linii. Będę tam”.
Maria wybuchnęła płaczem. Nikt od lat nie powiedział jej ani jednego miłego słowa. Odkąd straciła dziecko w tragicznym wypadku, świat stał się pusty i cichy.
Następnego dnia, na końcu linii, czekał na nią pan Ghiță. Nic nie powiedział. Po prostu otworzył drzwi i zaproponował jej gorącą kawę.
Czasami drobne gesty ratują życie. I tak, nadal jeżdżą razem każdego dnia. Tyle że teraz Maria siedzi na przednim siedzeniu, obok kierowcy. A on się uśmiecha.
0 Comment