Okręg Vaslui – W małej wiosce, gdzie wszyscy się znają i nic się nie zmienia, dziewczyna o imieniu Mirela dorastała w upokorzeniu. Jej rodzice, prości ludzie, pracowali na roli i ledwo dawali radę kupić jej ubrania do szkoły. Koledzy z klasy się z niej śmiali. Nazywali ją „Mițą Tractoristą” i żartowali, że „jej jedyną przyszłością jest stajnia”.

Ale Mirela się nie śmiała. Czytała po kryjomu, uczyła się nocami i śniła. Marzyła o wyjeździe. W wieku 18 lat to zrobiła. Z plecakiem, 200 lei w kieszeni i biletem kolejowym dotarła do Bukaresztu.

Tam pracowała w fast foodzie, spała na używanych sofach i znosiła upokorzenia większe niż te, które spotykały ją na wsi. Ale nie przestała. Nauczyła się angielskiego, ukończyła kurs informatyczny i dostała się na zagraniczny program szkoleniowy.

Osiem lat później Mirela wróciła. Nie z pustymi rękami, ale z dyplomem z zarządzania w Niemczech, odnoszącym sukcesy biznesem internetowym i pragnieniem: pokazać tym, którzy się z niej śmiali, kim się stała.

Pewnego sierpniowego dnia na wiejskiej ulicy pojawiła się luksusowa limuzyna. Mirela wysiadła z niej elegancko, w czerwonej sukience, ze spokojnym uśmiechem kogoś, kto nie musi już niczego udowadniać.

Sąsiedzi wyszli do bramy. Niektórzy byli zawstydzeni, inni zaciekawieni. Nikt nie odważył się odezwać do niej ani słowem.

Rozejrzała się i cichym głosem powiedziała tylko:

„Nie przyszłam się zemścić. Przyszłam, żeby ci podziękować. Bez ciebie nie stałabym się tym, kim jestem”.

Dziś Mirela sponsoruje stypendia dla dzieci ze swojej wioski. I tak, wszyscy teraz nazywają ją „panią Mirelą”.