Eforie Nord, Rumunia – był regularnym letnim dniem na wybrzeżu rumuńskim. Słońce płonęło delikatnie, wiatr nieco sięgał wśród kolorowych cieni, a dzieci zrośnie biegły po piasku. Wśród nich był Luca, 4 -letni chłopiec, który przybył z matką na wakacje.

W chwili nieuwagi Luca zbliżyła się do zbyt dużej ilości wody. Wiele fal większych niż zwykle i niewielkie wycofanie prądu wystrzeliło go szybko. Dziecko nie wiedziało, jak pływać. Kiedy jego matka zdała sobie sprawę, było już za późno.

Panika. Krzyki. Ludzie biegali do wody. Ratownik, na drugim końcu plaży, zaczął biec. Ale fale były szybkie. A Luca była coraz mniej.

W tym momencie, z rogu plaży, duży, czarny pies, z mokrym futrem-Maidanese adoptowanym przez Salvamari i ochrzczonym maksymalnie za niebezpieczeństwem.

Bez żadnego zamówienia, bez wahania, Max złamał go i rzucił się bezpośrednio w fale.

Pływałem z niesamowitą prędkością. Ludzie patrzyli na przerażonych. Max dotarł do dziecka, ostrożnie go złapał i zaczął pociągnąć na brzeg. Każdy miernik był walką.

Kiedy dwoje dotarli do brzegu, chłopiec był świadomy, przestraszony i drżał. Max usiadł obok niego, pozwalając ratownikowi zabrać go w jego ramiona. Plaża wybuchła w oklaskach.

Matka Luke’a upadła na kolana, płacząc i przytuliła Max z mocą. „Nie mogę uwierzyć… pies uratował mu życie. Nie mam słów …”

Po tym momencie:

Max został ogłoszony „bohaterem plaży”.

Został symboliczny medal przez ratusz.

Rodzina z Bukaresztu adoptowała go i zabrała go do domu, gdzie mieszka dzisiaj, z zabawkami i codziennymi spacerami.

Ta historia nie dotyczy zwierząt. Chodzi o lojalność, instynkt i fakt, że czasami nasze anioły stróżów nie mają skrzydeł … ale cztery łapy.