Były premier i były prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka ocenił, że relacje między rządem Donalda Tuska a nowym prezydentem Karolem Nawrockim będą znacznie trudniejsze niż te, które przez ostatnie lata łączyły gabinet z Andrzejem Dudą. W rozmowie w programie „Jeden na jeden” w TVN24 stwierdził wręcz, że Nawrocki to „taki Duda w okresie trumpowskim” – bez oporów w wyrażaniu opinii i gotowy do ostrej konfrontacji z rządem.

Belka przypomniał, że w swoim pierwszym orędziu po zaprzysiężeniu Nawrocki ostro skrytykował obóz rządzący, zapowiedział swoją pierwszą inicjatywę ustawodawczą, zwołanie Rady Gabinetowej i wyraził gotowość do rozmów o nowej konstytucji. Według byłego premiera, ton tego wystąpienia był jednoznaczny – nowy prezydent zamierza być aktywnym graczem politycznym i nie unikać konfliktów.

Polityk ocenił, że sama idea zmian w ustawie zasadniczej jest słuszna, ale kierunek wskazany przez Nawrockiego – jego zdaniem – zmierza do wzmocnienia roli prezydenta kosztem rządu. Belka podkreślił, że w modelu, który funkcjonuje w Niemczech czy we Włoszech, głowa państwa jest wybierana przez parlament i pełni funkcje głównie reprezentacyjne. W polskich realiach prezydent z opozycji może – jak powiedział – „niszczyć rząd”, a prezydent z tego samego obozu co premier staje się „długopisem”.

Zapytany, kto powinien bardziej obawiać się początków prezydentury Nawrockiego – Jarosław Kaczyński czy Donald Tusk – były premier wskazał na szefa rządu. Jego zdaniem nowy prezydent będzie ingerował w kompetencje Rady Ministrów, próbując sparaliżować działania Tuska, a wręcz doprowadzić do jego upadku. Jednocześnie Belka zauważył, że dla lidera PiS także pojawia się problem – w jego obozie wyrasta nowa, silna postać, którą określił jako „ultraprawicę o brunatnym odcieniu”.

W ocenie byłego premiera, Nawrocki może próbować osłabić obóz rządzący, kusząc mniejsze ugrupowania, w tym PSL i Polskę 2050. Belka przestrzegł jednak, że dla ludowców sojusz z PiS i Konfederacją oznaczałby polityczny koniec, bo obecne sondaże są dla tej partii fatalne. Stwierdził też, że postawa Szymona Hołowni staje się coraz mniej przewidywalna i może decydować o przyszłości koalicji.

Według Belki, Tusk nie może pozwolić sobie na grę defensywną. Jego strategią powinna być „ucieczka do przodu” – rezygnacja z konkurowania na gospodarczy populizm z PiS i Konfederacją, a jednocześnie zdecydowane działania w obszarze wymiaru sprawiedliwości i innych kluczowych reform. To, zdaniem byłego premiera, jedyny sposób, by utrzymać poparcie i przetrwać okres politycznej kohabitacji, który – jak podsumował – będzie wyjątkowo burzliwy.