Komisja Etyki Poselskiej ukarała Jarosława Kaczyńskiego oraz kilku innych posłów Prawa i Sprawiedliwości w związku z burzliwą awanturą, do której doszło w Sejmie w kwietniu.

Chodzi o incydent, gdy prezes PiS z mównicy nazwał Romana Giertycha „głównym sadystą” i „łobuzem”, a inni posłowie PiS określali go mianem „mordercy”, obwiniając o śmierć Barbary Skrzypek – wieloletniej współpracowniczki Kaczyńskiego.

Komisja zdecydowała: Iwona Arent otrzymała naganę, a Jarosław Kaczyński, Przemysław Czarnek, Antoni Macierewicz i Anna Krupka – upomnienia.

Uchwały zapadły 23 lipca, lecz opinia publiczna poznała je dopiero teraz, po czasie przeznaczonym na ewentualne odwołania.

To już druga kara w tej sprawie – wcześniej Prezydium Sejmu obcięło Kaczyńskiemu i Arent połowę uposażenia na trzy miesiące.

Posłowie KO i Lewicy podkreślają, że takie zachowania psują wizerunek parlamentu, a Wiejska nie może być miejscem, gdzie politycy czują się bezkarni.

Zdaniem Doroty Łobody (KO) słownictwo prezesa PiS tylko eskaluje napięcia, a Sebastian Gajewski (Lewica) ocenia, że kary to ważny element przywracania standardów w życiu publicznym.