W środę doszło do serii kluczowych rozmów międzynarodowych dotyczących Ukrainy i zbliżającego się spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. I choć zarówno premier Donald Tusk, jak i prezydent

Karol Nawrocki byli zaangażowani w konsultacje z europejskimi liderami i prezydentem USA, to właśnie udział Nawrockiego w wideokonferencji z Trumpem wywołał medialną burzę.

Jak ustaliła Arleta Zalewska z „Faktów” TVN, Kancelaria Prezydenta od kilkudziesięciu godzin intensywnie zabiegała o to, by to właśnie Nawrocki zasiadł przy wirtualnym stole z amerykańskim prezydentem.

Oficjalnie – wszystko było uzgadniane z Kancelarią Premiera, ale nieoficjalnie pojawiają się zarzuty o próbę rozgrywania międzynarodowej sceny politycznej w celach wewnętrznych.

Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Bartosz Wieliński nie owijał w bawełnę – zasugerował, że Kancelaria Prezydenta wykorzystała presję ze strony USA, by Nawrocki mógł zastąpić Tuska w najważniejszym momencie. – To ociera się o zdradę – skwitował ostro.

W grze o wpływy na linii Pałac Prezydencki–KPRM nie chodzi już tylko o protokół czy symbolikę. Na szali leży pozycja Polski na arenie międzynarodowej i jej rola w rozmowach o przyszłości Europy Wschodniej. A wszystko to w cieniu napięć, które zamiast łagodnieć – tylko się zaostrzają.