Antoni Macierewicz usłyszał zarzut ujawnienia informacji niejawnych jako przewodniczący tzw. podkomisji smoleńskiej, ale to może być dopiero początek poważnych kłopotów byłego ministra obrony. Jak ujawnił dziennikarz TVN24 Piotr Świerczek, w prokuraturze toczy się kilka śledztw, które łącznie mogą obejmować aż 21 potencjalnych czynów karalnych.

O co dokładnie chodzi? Oprócz zarzutu dotyczącego nielegalnego przechowywania tajnych materiałów – w tym zdjęć satelitarnych od sojuszników NATO – w nieodpowiednio zabezpieczonym systemie informatycznym, pojawiają się oskarżenia o zniszczenie mienia publicznego. Podkomisja miała m.in. pociąć bliźniaczy samolot Tu-154 z numerem 102, przeprowadzając na nim eksperymenty mające potwierdzić teorię zamachu w Smoleńsku.

Kolejny zarzut dotyczy utrudniania śledztwa – komisja miała zgubić wypożyczone przez prokuraturę części wraku Tu-154 nr 101, mimo wyraźnych instrukcji, by traktować je jako dowód w sprawie. Dziennikarz wskazuje też na „poświadczanie nieprawdy” oraz manipulowanie dokumentami: Macierewicz miał ukrywać lub pomijać raporty, które nie potwierdzały tezy o zamachu.

Śledczy mają też analizować nadinterpretacje i wyrywkowe cytowanie ekspertyz, które miały rzekomo potwierdzać wybuch na pokładzie samolotu. Zdaniem Świerczka, Macierewicz selektywnie wykorzystywał tylko te fragmenty dokumentów, które pasowały do przyjętej z góry narracji.

Choć były minister może liczyć na ewentualne ułaskawienie ze strony prezydenta, dziennikarz podkreśla, że Polacy zasługują na ujawnienie pełnej prawdy – zwłaszcza dokumentów, które według ekspertów jednoznacznie wskazują na katastrofę lotniczą, a nie zamach.