Niespodziewana przyjaźń: Jak bezpański pies stał się wybawcą zapomnianej staruszki
W zapomnianym zakątku świata, w drewnianej chacie na obrzeżach wsi Bărboși w powiecie Gałacz, mieszkała Nina – 87-letnia staruszka, samotna, bez rodziny, bez bliskich sąsiadów, bez wsparcia. Przez lata żyła w milczeniu, z skromną emeryturą i starym piecem, który ledwo wytrzymywał lutowe mrozy.
Wszystko zmieniło się pewnego ranka, gdy osłabiona i głodna staruszka otworzyła drzwi i zobaczyła przed domem brudnego, wystraszonego psa, z żebrami wystającymi spod futra i łagodnym spojrzeniem, które zdawało się mówić: „Pomóż mi”.
Nina nie wahała się. Choć miała tylko kawałek polenty i kubek wody, podzieliła się wszystkim z nieznanym czworonożnym przyjacielem. Nadała mu imię Azor i zostawiła miejsce na wycieraczce. Od tamtej chwili stali się nierozłączni.
Ale prawdziwy cud wydarzył się kilka dni później.
Pewnej mroźnej nocy Nina upadła na środek domu, wyczerpana, nie mogąc wstać. Nie miała telefonu, nikt jej nie słyszał. Tylko Azor, który zaczął uporczywie szczekać i drapać w drzwi. Godzinami. Rano mężczyzna z wioski, który przypadkiem przechodził obok chaty, usłyszał rozpaczliwe szczekanie i podszedł.
Znalazł staruszkę leżącą na podłodze, drżącą, ledwo przytomną. Wezwał karetkę, a lekarze powiedzieli, że gdyby minęło kilka godzin, byłoby za późno.
Dziś Nina dochodzi do siebie w ośrodku opieki, a Azor został oficjalnie adoptowany. Znów są razem, a ich historia porusza cały kraj.
„Nie miałam nikogo, ale Bóg zesłał mi psa, który mnie uratował. Kto mówi, że zwierzęta nie mają duszy… powinien spojrzeć Azorowi w oczy” – mówi Nina ze łzami w oczach.
0 Comment