Było tłoczne popołudnie w centrum Jassów. Ludzie się spieszyli, trąbili, pędzili, a w uszach dzwoniły telefony. Nikt zdawał się nie zauważać starszej kobiety, która czekała, opierając się o białą laskę, na skraju chodnika, próbując przejść.

Maria D., lat 79, jest niewidoma od ponad dekady. Wyszła po leki, ale gdy dotarła do ruchliwego skrzyżowania, utknęła. Nikt się nie zatrzymał, żeby jej pomóc.

Dopóki z tłumu nie wyłonił się pies.

Bezpański pies z czerwoną bandaną na szyi, łagodny i uważny, podszedł do niej i dotknął jej nogi. Następnie ustawił się z boku, jak prawdziwy pies przewodnik. Maria wyciągnęła rękę, dotknęła go i w tym momencie zrozumiała. Opierając się lekko o niego, zaczęła przechodzić.

Świadkowie twierdzą, że zwierzę zatrzymywało się na każdym przejściu dla pieszych, uważnie obserwowało ruch uliczny i upewniało się, że staruszka bezpiecznie dotarła na drugą stronę.

Po zaprowadzeniu jej do apteki, pies odwrócił się, zamerdał ogonem i zniknął w tłumie.

„Nigdy wcześniej go nie widziałam, ale prowadził mnie jak anioł. Czułam, że nie jestem sama” – powiedziała podekscytowana Maria.

Zdjęcia zrobione przez przechodniów stały się viralem, a internauci nazwali go po prostu „czworonożnym aniołem”. Stowarzyszenia zajmujące się dobrostanem zwierząt próbują teraz go odnaleźć i dać mu dom.

Czasami pomoc przychodzi z najmniej oczekiwanej strony. A porzucony pies udowodnił, że dusza nie potrzebuje słów, by zdziałać cuda.