Ploeszti, Rumunia – Zaginięcie 26-letniej Aleksandry C. trzymało w napięciu całą społeczność przez trzy dni. Dziewczyna wyjechała do pracy w poniedziałek rano, ale nigdy tam nie dotarła. Jej telefon nagle się wyłączył i od godziny 8:17 nie pojawiła się na monitoringu.

Rodzina, przyjaciele i koledzy natychmiast powiadomili władze, które rozpoczęły zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwawczą. Zmobilizowano dziesiątki osób, przeszukano pokoje, szpitale, lasy i opuszczone budynki. Bez rezultatu.

Do piątkowego poranka, kiedy mężczyzna wyprowadzający psa w lesie Boldești Scăeni dokonał zaskakującego odkrycia. Pies zaczął nerwowo szczekać w kierunku gęstych krzaków, a w pobliżu powalonego drzewa mężczyzna znalazł częściowo otwartą torebkę z dokumentami Aleksandry w środku. Kilka metrów dalej leżała dziewczyna, półprzytomna, w brudnych ubraniach i z kilkoma zadrapaniami na ciele.

Aleksandrę znaleziono żywą, ale w stanie szoku. Została przewieziona do szpitala, gdzie lekarze potwierdzili ciężkie odwodnienie i poważny uraz psychiczny.

To, co działo się z nią w ciągu tych 3 dni, pozostaje na razie tajemnicą. Źródła bliskie śledztwu podają, że Aleksandra była rzekomo śledzona, a ktoś rzekomo przeciął jej drogę leśną ścieżką. Policja wciąż bada wszystkie tropy, w tym możliwość porwania.

Rodzina Aleksandry prosi o spokój i dyskrecję. Młoda kobieta poddaje się terapii psychologicznej i próbuje odzyskać równowagę.

Historia, która mogła mieć tragiczny finał… a która zamieniła się w CUD.