Robert Bąkiewicz, znany ze swoich kontrowersyjnych wystąpień i bliskich relacji z PiS oraz ułaskawienia przez prezydenta Dudę, próbował zorganizować spotkanie w Bogatyni. Skończyło się jednak kompletną kompromitacją – mieszkańcy nie tylko odmówili udziału, ale wręcz wypędzili go z miasta.

Planowany wiec w domu kultury nie doszedł do skutku – wejście zostało zablokowane przez protestujących. Bąkiewicz próbował przenieść swoje wystąpienie na ulicę, lecz i tam nie znalazł posłuchu. Okrzyki “wracaj do domu” i “nie ma zgody na szczucie” zagłuszyły jego przemowę, a mikrofon musiał oddać już po kilku minutach.

Lokalna społeczność stanowczo odcięła się od języka nienawiści. – Nie życzymy sobie prowokatorów, którzy chcą urządzać nam życie – mówiła jedna z mieszkanek. – W Bogatyni nie ma problemu z migrantami. Problemem jest pan Bąkiewicz – dodała radna Agnieszka Salata-Niemiec.

Wobec Bąkiewicza toczy się już postępowanie w sprawie znieważenia funkcjonariuszy, a politycy zapowiadają kolejne konsekwencje za łamanie prawa. – Państwo musi być twarde wobec takich działań – mówi wiceszef MON Cezary Tomczyk.

Bąkiewicz, który wcześniej został ułaskawiony za napaść na aktywistkę, tym razem zderzył się z czymś, na co nie był gotowy – sprzeciwem zwykłych ludzi.