Premier Donald Tusk w rozmowie w programie „Fakty po Faktach” odniósł się do nieprawidłowości, które miały miejsce podczas liczenia głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich. Choć prokuratura potwierdziła, że w niektórych komisjach dochodziło do przypisywania głosów niewłaściwym kandydatom, nie wpłynęło to na ostateczny wynik głosowania.

Tusk podkreślił, że każdy głos ma znaczenie, ale zaznaczył również, że takie sytuacje – choć niepokojące – zdarzają się przy każdych wyborach. Dodał, że zarówno Sąd Najwyższy, jak i PKW czy marszałek Sejmu mają obowiązek oceniać skalę tych zdarzeń, zanim podejmą decyzje o ważności wyborów.

Premier przypomniał, że prokuratura już doprowadziła do ponownego przeliczenia głosów tam, gdzie były poważne wątpliwości – i to uznał za krok w dobrym kierunku. Jednocześnie wyraził zaskoczenie, że środowisko PiS oraz prezydent elekt reagowali tak gwałtownie na pomysł ponownego liczenia.

Odnosząc się do słów marszałka Sejmu Szymona Hołowni o „zamachu stanu”, Tusk uznał, że była to niefortunna wypowiedź, która jednak została wyjaśniona, choć – jak zauważył – może mieć swoje konsekwencje.

Na koniec Tusk zdradził, że w rozmowach z koalicjantami padły pytania o dalsze kroki, ale wszyscy zgodnie opowiedzieli się za przeprowadzeniem zaprzysiężenia prezydenta elekta – co dla niego oznacza definitywne zamknięcie tej sprawy.