Podczas niedzielnych obchodów miesięcznicy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie Jarosław Kaczyński ostro skomentował obecność grupy protestujących,

którzy zagłuszali jego przemówienie okrzykami “kłamca”.

Po złożeniu wieńca prezes PiS powiedział, że “jak co miesiąc mamy tutaj zbiór śmieci po Służbie Bezpieczeństwa i mamy jednocześnie prawdę, prawdę o tym, co stało się już przeszło 15 lat temu”.

Słowa te wywołały burzę w mediach społecznościowych.

Dziennikarz Patryk Słowik zwrócił uwagę na dysonans między ostrymi określeniami a uczestnictwem w praktykach religijnych.

Politolog Adam Traczyk ocenił, że to “szczyt pogardy w debacie publicznej”, a europoseł KO Krzysztof Brejza porównał retorykę Kaczyńskiego do tej znanej z III Rzeszy i zapowiedział wniosek do sejmowej Komisji Etyki Poselskiej.

Krytyczne głosy zabrali również posłanka Karolina Pawliczak (PO) oraz dziennikarz Ziemowit Szczerek, którzy oskarżyli lidera PiS o szerzenie języka nienawiści i pogardy wobec oponentów.