To, co wydarzyło się dziś w Sejmie, przejdzie do historii jako jeden z najbardziej napiętych momentów polskiej sceny politycznej. Prezydent Karol Nawrocki, przemawiając przed Zgromadzeniem Narodowym, ostro skrytykował działania rządu Donalda Tuska – w sposób, którego nikt się nie spodziewał.

Już pierwsze słowa prezydenta wzbudziły szok na sali:

– Rząd, który zapomniał o obywatelach, sam przestaje mieć rację bytu. A ci, którzy tylko mówią o wartościach europejskich, niech w końcu przypomną sobie, co znaczy odpowiedzialność za własny naród.

Premier Tusk, siedzący w pierwszym rzędzie, nie ukrywał irytacji. Kamery uchwyciły jego wyraźnie zmienioną mimikę, a szeptane komentarze między ministrami tylko podgrzewały atmosferę.

W kulminacyjnym momencie Nawrocki bezpośrednio zakpił z hasła, które Koalicja Obywatelska powtarzała przez ostatnie miesiące:

– „Silna Polska w silnej Europie”? Może najpierw silna prawda w słabych rządach! – rzucił z przekąsem, wywołując aplauz części sali i osłupienie drugiej.

Po wystąpieniu nikt nie miał wątpliwości – między Pałacem Prezydenckim a Kancelarią Premiera rozpoczyna się otwarta wojna polityczna. Zwolennicy Nawrockiego nazwali go „głosem narodu”, przeciwnicy oskarżyli o próbę destabilizacji państwa.

Donald Tusk nie skomentował bezpośrednio przemówienia prezydenta, ale nieoficjalnie mówi się, że przygotowywana jest odpowiedź – i to bardzo mocna.

Czy Polska jest świadkiem nowego konfliktu o władzę? Jedno jest pewne – starcie gigantów właśnie się rozpoczęło.