15 sierpnia na Alasce dojdzie do pierwszego od początku drugiej kadencji Donalda Trumpa spotkania prezydenta USA z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem. Tematem rozmów ma być porozumienie pokojowe w Ukrainie, które – według doniesień – może obejmować „wymianę terytoriów”.

Światowe media oceniają to spotkanie jako „powolną porażkę Ukrainy” i „ogromny dyplomatyczny triumf Putina”. CNN pisze, że rosyjski przywódca może chcieć, by Kijów oddał Moskwie tereny w obwodach donieckim i ługańskim, nawet te, których rosyjskie wojska jeszcze nie zdobyły. Pomysł budzi przerażenie wśród ukraińskich sojuszników – sześciu przywódców państw Europy, w tym premier Polski Donald Tusk, wydało wspólne oświadczenie, podkreślając, że granice nie mogą być zmieniane siłą i że proces pokojowy musi uwzględniać udział Ukrainy.

Eksperci ostrzegają, że Putin może wykorzystać rozmowy, by zdobyć czas na dalsze działania militarne i „wyjść ze statusu pariasa” na arenie międzynarodowej. „El Pais” podkreśla, że negocjacje odbędą się na terytorium USA, w symbolicznym stanie, który Rosja sprzedała Ameryce w XIX wieku.

Trump twierdzi, że porozumienie jest blisko, ale analitycy przewidują, że „plan terytorialny” Putina będzie w pełni korzystny dla Moskwy i może zostać przedstawiony Ukrainie w formie ultimatum. Według komentatorów, to „niezwykle niebezpieczne” rozmowy, które mogą zmienić układ sił w wojnie i przynieść Kijowowi fatalne warunki.